[Wilhelm] [w kierunku drzwi] Czego?! Próba jest!
[Bardul] [zza drzwi] Herr Wilhelm, jest problem.
[Wilhelm zdenerwowany schodzi z podniesienia i zmierza w kierunku drzwi.]
[Wilhelm] [do siebie] Cholera jasna, jak w takich warunkach artysta ma tworzyć?
[Demon otwiera drzwi. W progu stoi brązowo brody, garbaty krasnolud o nieobecnym spojrzeniu. W lewej dłoni dzierży zmasakrowany zegar.]
[Wilhelm] [z udawanym politowaniem] Co jest Bardul? Znowu zgubiłeś młotek?
[Bardul] Nie, Herr Wilhelm.
[Wilhelm] Więc co się stało? Trzęsienie ziemi?
[Bardul] Też nie.
[Wilhelm] No to słuchaj, musisz mi powiedzieć, bo powoli kończą mi się pomysły.
[Bardul] Ale co?
[Wilhelm] [uderzając się otwartą dłonią w czoło] Przyszedłeś mi tu powiedzieć coś, dla twojego dobra lepiej żeby tak było, ważnego, czyż nie?
[Bardul] Tak?
[Wilhelm] [z westchnieniem] Słuchaj, nie mam na to czasu, właśnie ćwiczę efekty dźwiękowe na powitanie poszukiwaczy przygód, którzy właśnie…
[Bardul] Właśnie! Poszukiwacze przygód!
[Wilhelm] [z nagłym zaciekawieniem] Co z nimi?
[Bardul] [zamyśliwszy się] No właśnie…
[Wilhelm] Zepsuli coś?
[Bardul] Nie.
[Wilhelm] Uciekli może?
[Bardul] Też nie.
[Wilhelm] Na Wszystkich Mrocznych Bogów Bardul, skup się. Poleźli gdzie nie trzeba?!
[Bardul] Tak!
[Wilhelm] Gdzie?
[Bardul] Co?
[Wilhelm] Ech… Z tobą to jest rozmowa. Gdzie poleźli poszukiwacze przygód?
[Bardul] Kto?
[Wilhelm] [zrezygnowanym głosem] Nie, poczekaj, tak nigdzie nie dojdziemy…
[Demon wyjmuje krasnoludowi z dłoni rozklekotany zegar i uderza go nim silnie w głowę. Krasnolud chwieje się na nogach…]
[Bardul] [jednym tchem] Poszukiwacze przygód, wleźli do wyklętego pokoju pobłogosławionego przez Sigmara i zamierzają tam przenocować.
[… i pada nieprzytomny na podłogę.]
[Wilhelm] [zadowolonym głosem] No, trzeba tak było od razu… [otworzywszy szeroko oczy, wysokim głosem] Że jak?! Kto im, kurde, pozwolił?! Chcą mieć bezpieczną noc w Zamku, czy jak?! Po moim trupie! [w stronę orkiestry] Koniec próby, muszę się zająć śmiertelnikami. [w kierunku zombie] Zenobi!
[Zenobi] Y?
[Wilhelm] Idziesz ze mną. Ja im pokażę, bezpieczne schronienie…
[Nagle demon przystaje i spogląda na rozwalony zegar, którym zdzielił w głowę Bardula, a potem na samego krasnoluda.]
[Wilhelm] [do Zenobiego, ale w zasadzie do samego siebie] Jestem ciekaw po co Drachenfels go tu trzyma… i po co daje mu te zegary.
[W tym momencie zegar zaczyna samoczynnie się zrastać. Pozostaje mu jednak tylko jedna wskazówka, a zamiast dwunastu godzin jest trzynaście. Jedyna wskazówka porusza się bardzo szybko w niewłaściwym kierunku.]
[Wilhelm] Hm, ciekawe co to robi? [nagle do Zenobiego] Dobra, my tu gadu gadu, a awanturnicy na wagarach w pobłogosławionych miejscach. Za mną Zebobi.
[Zenobi] Y.