Akt 2

Scena 11: Rozdzielmy się!

ziedziniec zamkowy przed bramą. W pewnym momencie na scenę ostrożnie wkracza czterech żołnierzy imperialnych. Jeden z nich trzyma na smyczy groźnego tileańskiego psa bojowego. Jest cicho. Bardzo cicho. Żołnierze mają niepewne miny, rozglądają się i co jakiś czas przełykają ślinę.]

[Mathias] [półszeptem] Strasznie tu pusto i cicho.

[Heinrich] [również półszeptem] Kapitanie, a może wszyscy uciekli, albo pomarli?

[Kapitan Thadeus] [donośnie] Nonsens! Plugawe pomioty po prostu czają się w czeluściach tej piekielnej twierdzy, a my… Na Sigmara! My położymy dzisiaj kres ich nędznemu jestestwu!

[W tym momencie z budynku głównego Zamku dochodzi przeraźliwy, przeszywający wrzask, który niczym fala opływa przybyłych. Jest to połączenie demonicznego skowytu, upiornego ryku i zgrzytu metalu na szkle. Żołnierze truchleją, a pies wskakuje jednemu z nich na ręce.]

[Tobias] [z przerażeniem] Na Sigmara! Cóż to było?!

[Heinrich] Demon jaki, albo gorzej.

[Kapitan Thadeus] [już mniej pewnie] Nonsens. To na pewno jakieś sztuczki tych plugawych pomiotów. Nie uchroni to ich przed gniewem Imperatora.

[Mathias] A właśnie, skoro o tym… To nie miało być tak, że Inkwizytor przybywa oczyścić to zamczysko z demonów i tałatajstw wszelakich?

[Kapitan Thadeus] Azaliż! Ku chwale Sigmara i Imperatora!

[Mathias] [kiwając głową] Mhm, mhm… A w takim razie… Czemu tenże szanowny Inkwizytor, chwała jego imieniu, błogosławion on pomiędzy Sigmarytami i takie tam… nie jest tu właśnie, aby owe demony odsyłać w czeluście piekielne, tylko wysługuje się takimi jak my prostymi żołnierzami, którzy na widok demona, za przeproszeniem i z całym szacunkiem, mogą co najwyżej nasrać w kamasze? [widząc płomienny, karcący wzrok kapitana] E, dla kolegi pytam.

[Kapitan Thadeus] Jesteśmy drużyną zwiadowców, mamy zbadać, czy te otwarte na oścież wrota, to nie jakaś demoniczna pułapka.

[Mathias] [nadal kiwając głową] No tak, no tak. Ale gdyby jednak właśnie tak się okazało, że znajdziemy jednak tę demoniczną manifestację… Czy nie lepiej by było, żeby był tu właśnie ktoś, kto rzeczywiście ma blade pojęcie, jak takie tałatajstwo wypędzać? [po chwili] Nadal, dla kolegi pytam.

[Kapitan Thadeus] Nie nam kwestionować rozkazy Inkwizytora. Gdy tylko stwierdzimy obecność demonicznych manifestacji, damy im odpór, a potem popędzimy o tym zameldować.

[Mathias] [ze zrezygnowaniem] Doskonały plan.

[Kapitan Thadeus] Zaiste!

[Heinrich] [rozglądając się po dziedzińcu] Hej, co tam robi ten martwy osioł?

[Kapitan Thadeus] Nieważne! Musimy przeczasać zamczysko. Jest tylko jeden sposób, żeby zrobić to sprawnie i efektywnie…

[Mathias] [do siebie, patrząc w niebo] Nie, niech to nie będzie to…

[Kapitan Thadeus] [tryumfalnie] Rozdzielmy się!

[Mathias] [do siebie] No weź! [do Kapitan Thadeusa] Doskonały plan dowódco. Znakomity. Ale…

[Kapitan Thadeus] [unosząc brew] Ale?

[Mathias] Czy to aby na pewno roztropne? Gdy się rozdzielimy, łatwiej nas będzie wykończyć.

[Kapitan Thadeus] [klaszcząc dłonią w udo] Ha! Debil jesteś! Więcej terenu przeczeszemy w ten sposób, a plugawe tałatajstwo czmychnie na samą wieść, że oto zjawili się mężni bojownicy Sigmara. No dobra, rozdzielmy się.

[Thadeus pozostaje na dziedzińcu z psem bojowym, zaś Heinrich, Mathias i Tobias ruszają odpowiednio w kierunku: najbliższej baszty, budynku głównego, a ostatni z nich udaje się do dziwnego wirującego portalu w murze. Thadeus obserwuje, jak jego towarzysze nikną w wybranych lokalizacjach. Następnie dowódca zaczyna pogwizdywać i rozglądać się po dziedzińcu. Pies lekko drży i tuli się do nogi kapitana.]

[Kapitan Thadeus] [cicho, do siebie] Nie jest tu tak źle… trochę to zaniedbane, ale jest studnia i w ogóle…

[Nagle z najniższego okna baszty wypada z hukiem na bruk Heinrich. Patrzy z przerażeniem za siebie. W oknie pojawia się zjawa w przypominająca delikatną młodą dziewczynę… z olbrzymią paszczą wypełnioną olbrzymimi kłami. Eteryczna dama rusza w pogoń za człowiekiem sunąc gładko po ścianie. Ten ucieka w kierunku budynku głównego.]

[Heinrich] [z przerażeniem] POMOCY!

[Kapitan Thadeus] [tuląc się do psa bojowego, z wyciągniętym do góry kciukiem] E, dobrze ci idzie żołnierzu! Tak trzymaj! Ta zjawa wkrótce się zmęczy!

[Heinrich przeklina pod nosem i wpada do budynku głównego zatrzaskując za sobą drzwi. Zjawa podąża za człowiekiem przenikając przez wrota. Chwilę potem drzwi ponownie się otwierają i wypada przez nie tym razem Mathias, którego dla odmiany goni wielki, czerwony, rogaty demon Khorne’a z płonącym mieczem. Pies bojowy na widok demona wydaje z siebie przerażony pisk i czmycha czym prędzej do studni. Towarzyszy temu głośne chlupnięcie.]

[Mathias] [do Thadeusa] POMOCY!

[Kapitan Thadeus] [robiąc dwa kroki do tyłu] Jasne żołnierzu, zaraz się tym zajmę, ale póki co pomagam Heinrichowi!

[Mathias wpada do baszty, demon za nim. Wtem z baszty wybiega przerażony Tobias, którego goni stado pięciu nurglingów podobnych do Blupa. Małe, zielone, rogate demony wesoło kłapią paszczami.]

[Tobias] [do Thadeusa] POMOCY!

[Kapitan Thadeus] Już, już, tylko znajdę psa! Pies świetnie sobie z nimi poradzi!

[Tobias wbiega do budynku głównego, nurglingi za nim. Podobne scenki mają miejsce jeszcze kilka razy, gdzie ci sami goniący i uciekinierzy w różnych konfiguracjach raz po raz wypadają na dziedziniec i nikną w losowych lokalizacjach. W pewnym momencie ze studni eksploduje strumień wody, który wyrzuca psa na dziedziniec. Z głębi studni słychać dudniący pomruk. Przemoczony pies ze skowytem ucieka przez bramę główną Zamku. Thadeus odprowadza go wzrokiem. Po chwili z budynku głównego Zamku dumnym krokiem wychodzi Heinrich. Człowiek jest poraniony, poobijany, tu i ówdzie przypalony, gdzieniegdzie przymrożony, a jego but wygląda na nadtrawiony, ale idzie z wypiętą do przodu klatką piersiową, albowiem przed sobą prowadzi Upiora Matheusa trzymając go na ostrzu miecza. Upiór ma obandażowaną głowę i jest wyraźnie skołowany.]

[Heinrich] [uradowany, do Thadeusa] Zobacz kapitanie! Chyba złapałem dowódcę tej szajki! Krył się podstępnie w łóżku, pod którym e… przegrupowywałem się.

[Thadeus ze zdziwieniem przygląda się olbrzymiemu, odzianemu w czarną zbroję upiorowi.]

[Upiór Matheus] [nieprzytomnie] I uszłoby mi to na sucho, gdyby nie wy wścibskie dzieciaki…

[Nagle potężny nieumarły otrząsa się i patrzy zaskoczony na obu ludzi.]

[Upiór Matheus] Ej! Co ja bredzę?! Co to ma być?!

[Upiór z nieludzką szybkością chwyta za ostrze miecza Heinricha i bezceremonialnie wyrywa człowiekowi broń z ręki. Następnie robi wielki zamach i strąca głowę nieszczęsnego człowieka z jego barków uderzając ją rękojeścią miecza, wciąż trzymając za ostrze. Głowa Heinricha ląduje kilkadziesiąt metrów dalej, a reszta ciała bezwładnie opada na bruk. Następnie Matheus z płomiennym wzrokiem zwraca się ku Kapitan Thadeusowi, który trzęsie się ze strachu.]

[Upiór Matheus] [do kapitana] Twoja kolej.

[Nagle Upiór patrzy w kierunku bramy zamkowej, gdzie pojawia się Brat Albert na czele wojsk imperialnych. Matheus wydaje z siebie niezadowolony syk i rozprasza się w stado nietoperzy, które prędko nikną w jednym z okien najwyższej baszty Zamku. Brat Albert podbiega do Thadeusa. Zaraz za nim pojawiają się również Gostav i Kurt.]

[Brat Albert] Kapitanie, meldujcie!

[Kapitan Thadeus] [wciąż się trzęsąc] Eks-ekscelencjo, to było straszne. Rozkazałem żołnierzom rozdzielić się i wtedy…

[Kurt] [zaskoczony] Rozdzielić się?! Tutaj?! W zamku pełnym, demonów?!

[Gustav] [z oburzeniem] Gdzieś ty się szkolił?! W Ostlandzie?

[Kapitan Thadeus] [potrząsając głową] E, nie! Powiedziałem rozdzielić się?! Miałem na myśli e… rooooozej… rozejrzeć się i wtedy przezornie…

[Kurt] [kiwając palcem] Nie, nie. Tak to nie działa. Siódma zasada Wielkiego Kodeksu Inkwizycji. „Pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika”. Płoniesz.

[Gustav] [do żołnierzy stojących za nimi] Zabrać go i przygotować stos.

[Kapitan Thadeus] [zrozpaczony] Nie! Proszę…

[Kurt] Przykro mi, to po Sigmarowemu.

[Żołnierze odprowadzają szlochającego Thadeusa.]

[Kurt] [do Brata Alberta] Co robimy?!

[Brat Albert] [ze zmarszczonymi brwiami, patrząc na budynek główny, poważnie] Ruszamy w głąb Zamku…

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Subscribe
Notify of
guest
2 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Samsara
Samsara
2 years ago

Let’s split up, gang! 🙂 Mam dwa skojarzenia – poza oczywistym Scooby Doo, dodatkowo Benny Hill. Świetna scena, brawo za obrazek:))