Akt 3

Scena 7: Przyzywanie Łańcuchowe

omnata sypialna. Duże łoże z czarnym baldachimem, a na nim odpoczywający Yorri. Na zdobionym, drewnianym krześle stojącym przy komódce znajdującej się przy południowej ścianie pomieszczenia, zasiada Lithaniel. Gotfryd stoi zaś przy oknie i uniósłszy lekko zasłonę obserwuje dziedziniec Zamkowy.]

[Gotfryd] [melancholijnym głosem] Jak się czujesz Yorri?

[Yorri] Bah! Świetnie, żałuję tylko, że ten kurdupel wącha już kwiatki od spodu, bo po tym co mi zrobił, mam ochotę ukręcić mu łeb.

[Lithaniel] [ironicznie] To dlatego tak bardzo skamlałeś o wpuszczenie cię z powrotem do środka?

[Yorri] Wydłubał ci ktoś kiedyś oko drzewołazie? Nawet zabójca trolli nie jest niewzruszony, nie wszystko da się wytrzymać.

[Lithaniel] Wymówki, wymówki…

[Yorri] Zapewniam cię, że gdyby Kuba jeszcze żył, to w tym momencie rozbijałbym mu łeb!

[Na te słowa drzwi do pomieszczenia otwierają się z trzaskiem. W progu pomieszczenia stoi… Kuba.]

[Gotfryd] [chowając się za zasłonę] Na Sigmara!

[Lithaniel z wrażenia spada z krzesła na ziemię.]

[Yorri] [zakrywając się poduszką] Aaaa!!!

[W tym momencie do pomieszczenia przez ścianę, oczywiście dosłownie, wkracza Wilhelm. Demon pstryka palcami, czas dla wszystkich znajdujących się w komnacie, oprócz niego rzecz jasna, zatrzymuje się. Człowiek, elf, krasnolud i halfling zamierają w bezruchu. Wilhelm przygląda im się przez chwilę jakby upewniając się, że czar zadziałał, po czym zwraca się w kierunku widowni.]

[Wilhelm] W tym momencie niektórzy z Państwa mogą być zaskoczeni widokiem Kuby, którego uśmierciliśmy nie tak dawno. Jest to jak najbardziej naturalne, niemniej jednak uważam, że należą się Wam drobne wyjaśnienia. [klaszcząc w ręce] Retrospekcja!

[Scena obraca się o sto osiemdziesiąt stopni ukazując scenerię widoczną w scenie piątej tego aktu. Wszystko wygląda tak, jak zostawili nasi bohaterowie, z Kubą leżącym bez życia na stole włącznie.]

[Wilhelm] [zza sceny] Teraz postaram się dla Państwa odegrać mniej więcej przebieg zdarzeń sprzed jakiejś godziny.

[Demon pojawia się na korytarzu przed komnatą. Odchrząkuje, kłania się widowni.]

[Wilhelm] [do siebie] Och, ciekawe, co porabiają nasi mili goście, chyba złożę im wizytę. [pukając do drzwi, niesamowicie sztucznym głosem] Hop, hop, czy jest tam kto? Och, chyba nikogo nie ma, mimo to zajrzę. [otwiera drzwi, przekracza próg, po czym teatralnie chwyta się za głowę] Olaboga! Toż to nieszczęsny Kuba! Nie żyje!

[Demon podchodzi do stołu i roni krokodylą łezkę.]

[Wilhelm] [trzymając się za głowę] Mógł jeszcze tyle pożyć! Tylu ludzi za… [ugryzłszy się w język] Mógł jeszcze tyle pożyć! [nagle udając, że przyszedł mu do głowy pomysł] Och, wiem! Przywrócę go do życia! [w kierunku widowni] Teraz zademonstruję Państwu metodę ożywienia danej osoby, nawet jeśli nie posiada się wiedzy stosownej dla profesji nekromanty. Proszę jednak nie próbować robić tego w domu, jako iż proceder ten jest bardzo niebezpieczny, jeśli ktoś nie jest [odchrząkując] profesjonalistą. Przepraszam Państwa na chwilę, muszę przeteleportować się do najbliższej wioski po rekwizyt…

[Demon znika, a po chwili pojawia się ponownie w tym samym miejscu w towarzystwie bardzo brudnego, śmierdzącego alkoholem człowieka.]

[Wilhelm] [radośnie wskazując człowieka] Oto, Herr Menel! [do menela] Ukłoń się Państwu.

[Menel zdezorientowany kłania się.]

[Wilhelm] [poprawiając mankiety] Najpierw potrzebujemy przyzwać demonicznego sługę. Osiągniemy ten cel poprzez rytualne złożenie w ofierze Mrocznym Bogom serca człowieka. Do tego użyjemy obecnego tutaj Herr Menela.

[W tym momencie Wilhelm gołą ręką wyrywa wciąż bijące serce z piersi menela, zabijając go na miejscu. Następnie mamrocze krótką modlitwę. Serce znika, a z dziwnego wiru, który nagle formuje się na ścianie wychodzi demon o wyglądzie nieco przypominającym Wilhelma.]

[Wilhelm] [patrząc z zadowoleniem] Znakomicie. Tak przygotowanego demonicznego sługę możemy wykorzystać w dalszej części naszego planu, tj. przyzwaniu pomniejszego demona.

[Johan] Co tu się dzieje u licha, Wilhelm?

[Wilhelm] [do demona] Nic, nic, ty wracasz do domu.

[Wilhelm, podobnie jak postąpił z menelem, wyrywa demonicznemu słudze wciąż bijące serce, zabijając go w tym świecie.]

[Wilhelm] [trzymając serce] Świeże serce demonicznego sługi składamy w analogiczny sposób w ofierze Mrocznym Bogom. [mamrocze modlitwę] I oto przed nami mniejszy demon!

[Z wiru tym razem wychodzi dwumetrowy stwór z rogami i wielkim mieczem w garści.]

[Crogar Hyt] Raaagh! Krew dla Boga Krwi!

[Wilhelm] [pobłażliwie] Tak, tak… Tititi mały, khorne’owy głupolku ti.

[Wilhelm postępuje podobnie z tym demonem, jak z poprzednimi dwiema ofiarami.]

[Wilhelm] [trzymając nowe serce] „Po co nam serce mniejszego demona?”, mógłby ktoś zapytać… Aby przyzwać większego rzecz jasna!

[Mamrocze modlitwę, a z wiru wyłania się ledwo mieszczący się w pomieszczeniu stwór przypominający owada o odwłoku pszczoły, psim pysku i skrzydłach gołębia.]

[Ute] [lekko pobzykując] Co tu się dzieje, czemu mnie przyzywasz Wilhelmie?

[Wilhelm] [w kierunku widowni] Popularny jestem, nieprawdaż? [do demona] Mam dla ciebie robotę.

[Ute] Znasz zasady Wilhelm, nic za darmo.

[Wilhelm] [wyjmując portmonetkę z runicznym napisem „Skarbonka Dusz”] Proszę bardzo… [podając demonowi wyjęte z portmonetki dwa cyrografy] Jedna dusza za usługę i jedna za fatygę.

[Ute] Dobrze, co mam zrobić?

[Wilhelm] [wskazując halflinga] Ożyw…

[Olbrzymi demon unosi ręce w górę, mamrocze krótką inkantację. Kuba otwiera oczy. Demon bez słowa podaje dłoń Wilhelmowi i znika.]

[Kuba] [głosem Golluma z „Władcy Pierścieni”] Krwiiii…

[Wilhelm] [głosem kucharza w programie kulinarnym] I tak oto ożywiamy nasze zwłoki! [normalnym głosem] Wróćmy do naszych bohaterów…

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments